Wrażenia ze stażu w Lizbonie
To był chyba najkrótszy tydzień w naszym życiu, bo tyle się działo, że nawet nie zorientowaliśmy się kiedy minął. Nowa praca, nowe miasto i ludzie, których spotkaliśmy w Lizbonie – w tym czasie działo się naprawdę wiele.
Przez pięć dni zadomowiliśmy się nie tylko w naszym apartamencie, gdzie mieszkamy, ale i w miejscach pracy, gdzie odbywamy praktyki. Luksusowy kompleks Hoteli Fenix, nie ma już przed nami tajemnic, opanowaliśmy logistykę przygotowywania promocji dla klientów i naprawę sprzętu komputerowego, bo w pracy z każdym dniem radzimy sobie coraz lepiej. Po południami, po pracy uczestniczyliśmy w kursie języka portugalskiego, dzięki niemu nauczyliśmy się wielu praktycznych słów, które możemy wykorzystać na co dzień, np. zwracając się do naszych kolegów w pracy. Przekonaliśmy się ile uśmiechu wywołuje zwykłe Bom dia! czy Obrigada! Najwięcej wrażeń dostarczył nam jednak weekend. W sobotę przejechaliśmy niemal całą trasę słynnym lizbońskim tramwajem numer 28 aż do punktu, z którego rozpościera się najpiękniejszy widok na Lizbonę, bo panorama z Miradore de Graca, naprawdę zapiera dech w piersi. Spacerkiem powędrowaliśmy krętymi, wąskimi uliczkami starej Alfamy do zamku św. Jerzego, a potem na tętniącą życiem i pełną turystów, dzielnicę Baxia. Po tej wycieczce wydawało nam się, że nie można zobaczyć już nic piękniejszego… tak myśleliśmy jednak tylko do chwili, w której ujrzeliśmy Sintrę. Brakuje słów by opisać to misteczko, magię zielonych ogrodów, pełnych egzotycznej roślinności, cudownych widoków i niesamowitej architektury fantastycznych pałaców, które widzieliśmy podczas niedzielnej wycieczki. Pieszo powędrowaliśmy do przepięknego pałacu Quinta da Regaleira i podziwialiśmy otaczające go ogrody. Jak u Dantego zeszliśmy przez 9 kręgów na głębokość 37 metrów pod ziemię do studni wtajemniczenia, wspinaliśmy się na wieżyczki, przeszliśmy pod wodospadem i podziemnymi tunelami. Zdobyliśmy także najwyższe wzgórze z bajkowym pałacem Pena, uważanym za najpiękniejszy zamek świata. Jak średniowieczni wojownicy, przemierzaliśmy także mury Zamku Maurów w poszukiwaniu najlepszych widoków. Zrobiliśmy tysiące zdjęć, ale żadne nie odda w pełni zachwytu, jaki czuliśmy podziwiając Sintrę, bo do tego niewielkiego portugalskiego miasteczka, po prostu trzeba wrócić po więcej…
Czujemy w sobie energię pełnych słońca dni portugalskiej jesieni, która jest zdecydowanie cieplejsza od polskiego lata… gdyby tak jeszcze można zapakować to słońce i wysłać paczką do Malborka. Przed nami nowy tydzień i wiele kolejnych wyzwań, jednak nie obawiamy się ich, bo jesteśmy dobrze przygotowani.
Cumprimentar com Lisboa! Te vejo!