Hola desde Espana!- czyli jak minął tydzień na stażach zagranicznych
Od tygodnia uczniowie Technikum nr 3 z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Malborku mieszka w hotelu Parasol Garden w malowniczym Torremolinos, mieście sąsiadującym z Malagą, jednym z największych miast w Hiszpanii. Od poniedziałku do piątku uczniowie odbywają staże w hiszpańskich przedsiębiorstwach, ale po południu i w weekendy odkrywają uroki Costa del Sol. Hotelarze uczą się zawodu, pracując w różnych działach hotelu Parasol Garden, gdzie grupa jest zakwaterowana. To dzięki Zuzi i Izie hotelowe korytarze i tarasy nabrały blasku, Weronika i Patrycja świetnie sobie radzą w obsłudze gości podczas serwisu, a Nikola i Milena pod okiem szefa kuchni przygotowują przysmaki na lunch dla gości i doskonalą swoje umiejętności w carvingu. Nasi gastronomicy także dają radę: Adam po tygodniu prac w restauracji La Paella perfekcyjnie obiera krewetki i rozprawia się z rybami, a Karolina i Julka uczą się przygotowywać pyszne dania dla wymagających gości restauracji Alamo 43. Logistycy: Miłosz i Szymon odbywający staże w firmie Aula Verde. uczą się planować powierzchnie magazynowe do przechowywania towarów, a Michał i Dominik obsługują zamówienia klientów internetowych w Centro Juguetes, kompletując towar i pakując go zgodnie ze standardami obowiązującymi w firmie. Świetnie radzą sobie także informatycy i programiści, dojeżdżający do pracy do pobliskiej Malagi, wszyscy pod czujnym okiem Miguela pracują nad projektami informatycznymi.
Tu w Hiszpanii życie płynie zupełnie inaczej, jakby wolniej i bardziej na luzie. Przekonujemy się o tym każdego dnia w pracy, ale także podczas spacerów do miasta czy zwiedzania okolicy, bo Hiszpanie zawsze znajdą dla kogoś dobre słowo i uśmiech.
W wolnym czasie i po pracy odkrywamy uroki malowniczego wybrzeża Costa del Sol. Mieszkamy w Torremolinos – 70 tysięcznym mieście, słynącym z pięknych szerokich plaż i wielu turystycznych rozrywek. Nawet po zmroku, nadmorska promenada, ciągnąca się kilometrami, długo rozbrzmiewa muzyką i gwarem dochodzącym z licznych restauracji. Dlatego, by odkryć, jak żyje się w tradycyjnych, hiszpańskich białych miasteczkach zwanych „pueblo bianco” wybraliśmy się do Mijas Pueblo. Położone wysoko w górach, otoczone murami miasto, zachwyca nie tylko cudownymi widokami wybrzeża, ale także urzeka pięknem zadbanych brukowanych uliczek, ozdobionych kolorowymi doniczkami kwiatów. Turyści mogą je zwiedzać korzystając z burros taxi, czyli oślich dorożek, my jednak oszczędziliśmy im trudu i zrobiliśmy to tradycyjnie, czyli na piechotę. Naszą przygodę rozpoczęliśmy od lokalnej areny walk byków, później swoje kroki skierowaliśmy do miejscowego muzeum, gdzie poznaliśmy tradycyjne sposoby produkcji wina, oliwy, mąki oraz hodowli pszczół.
Niezwykłych wrażeń dostarczyła nam także wycieczka do Rondy. Miasta, które Ernest Hemingway określał „żywą kulisą teatralną”. Było jego azylem ale i natchnieniem podczas tworzenia wielu znamienitych dzieł. Nie ma się co dziwić, Ronda zapiera dech panoramą stromego wąwozu El Tajo, wzdłuż którego ciągną się Casas Colgadas – domy wiszące na skraju przepaści. Jednak największe wrażenie robi most Puente Nuevo spinający obie części miasta przecięte wąwozem. Po jednej stronie nowa część miasta Mercandillo, rozbrzmiewa turystycznym gwarem, szerokich ulic, które zachęcają do robienia zakupów i chwili przerwy na pyszne tapas. Wystarczy jednak przekroczyć most, by trafić do innego świata. Po drugiej stronie spacer stromymi uliczkami arabskiej części miasta La Ciudad, to prawdziwe wyzwanie, nawet dla wprawnych turystów i każdego kto pozwoli sobie na przyjemność by zagubić się w tym labiryncie. My skorzystaliśmy z okazji i zeszliśmy stromymi uliczkami, aż do starego mostu Puente Romano, a potem tarasami wspinaliśmy się wzdłuż wąwozu podziwiając niesamowite widoki. Ronda swoją sławę zawdzięcza także Plaza de Torros – czyli największej arenie walk byków w Hiszpanii, która mierzy aż 66 m średnicy, to tu, ponad 200 lat temu, Pedro Romero, jeden z najsłynniejszych matadorów, wymyślił nowoczesną wersję walki z bykiem. Podczas zwiedzania kompleksu mieliśmy okazję nie tylko wejść na arenę, ale także zobaczyć dawne stroje i prezentacje multimedialne ze współczesnych pokazów, jakie każdej jesieni odbywają się w Rondzie. Corrida budzi wiele kontrowersji wśród Hiszpanów, ze względu na etykę spektaklu, jednak tu, w Andaluzji, traktowana jest jako element dziedzictwa i część kultury. Dlatego każdego roku we wrześniu, do Rondy zjeżdżają tłumy miłośników corridy i turystów, by obejrzeć niesamowite widowisko na Plaza de Torros. Nie odstraszają ich nawet wysokie ceny biletów sięgające kilkuset euro. Miłość do corridy widzimy na każdym kroku, od nazw lokali gastronomicznych po pamiątki z wizerunkami byków, których nie brakuje na żadnym stoisku.
Jeśli macie ochotę przekonać się jak wygląda Hiszpania widziana z naszego obiektywu zapraszamy do galerii, chociaż zdjęcia są zaledwie namiastką piękna, które oglądamy każdego dnia.
Wrażenia z pobytu opisują opiekunki uczniów Joanna Szymańska Cybulska i Agnieszka Runewicz –Burczyk.