- 22 kwietnia, 2024
Hola! Pozdrawiamy ze słonecznego Torremolinos.
Działania projektów 2022-1-PL01-KA121-VET-000053534 i 2023-1-PL01-KA121-VET-000134844 mobilności zawodowej uczniów i kadry, finansowane ze środków Unii Europejskiej programu Erasmus+, realizowane przez Technikum Nr 3 w Malborku w ramach posiadanej akredytacji 2020-1-PL01-KA120-VET- 095271
W Malborku ponoć zimowo-wiosenna pogoda, dlatego tym bardziej nam miło, gdy możemy cieszyć się wiosną po Hiszpańsku… W ostatnim tygodniu temperatura sięgała tu nawet 28 C, a teraz wyraźnie się ochłodziło i jest 21 C J Za nami prawie trzy tygodnie staży, więc wypadałoby się pochwalić jak nam idzie w pracy, bo każdego dnia, chociaż tęsknimy troszeczkę za przyjaciółmi i rodziną, radzimy sobie coraz lepiej. Nasi pracodawcy są z nas zadowoleni, okazują nam wsparcie i akceptację, co jest bardzo miłe. Wiktoria W. i Patrycja każdego dnia skoro świt zaczynają pracę o bardzo wczesnej jak na Hiszpanię godzinie, w Hotelu Casual Málaga del Mar od godziny 8.00 obsługują serwis śniadaniowy. Dziewczyny mają pełne ręce roboty, bo hotel jest pełen gości, a szczególną uwagę przywiązuje do jakości ich obsługi. O tym jak wiele pracy wymaga utrzymanie czystości w tym hotelu przekonują się także Wiktoria D. i Wiktoria U., które w ostatnim tygodniu pracowały w tym samym obiekcie w dziale housekeepingu . Dziewczyny nigdy się nie nudzą, ale pod czujnym okiem hiszpańskich kolegów i koleżanek w pracy, czas szybko mija, a z każdym dniem praca sprawia im większą satysfakcję. Logistycy: Ola, Mateusz i Karol odbywają praktyki w marketach Pepco. Z uśmiechem pomagają klientom zagubionym wśród regałów, dbają o porządek na regałach, uczą się ekspozycji, przyjmują dostawy towarów i sprawdzają ich zgodność z zamówieniem. Igor, który jako logistyk odbywa praktyki w firmie Alfar Tierra Cocida, produkującej wspaniałą, tradycyjną, hiszpańską ceramikę: miseczki i talerzyki do tarcia pomidorów oraz butelki do oliwy, uczy się pracować w firmie, która stosuje się do zasad zrównoważonego rozwoju i dba o ekologię. Igor odpowiada za przygotowanie produktów do wysyłki i właściwe ich zabezpieczenie, przeprowadza inwentaryzację, sprawdza stany magazynowe i kompletuje zamówienia zgodnie z wytycznymi. Informatycy Klaudia, Marta i Wojtek odbywają praktyki w firmie iDevelop, która jest centrum szkoleniowym, organizuje specjalistyczne kursy i szkolenia. Uczniowie odpowiadają za techniczną stronę związaną z prowadzeniem zajęć w firmie. Przygotowują komputery dla kursantów, serwisują sprzęt i dbają o jego konfigurację, zgodną z potrzebami uczestników zajęć oraz wykładowców. Programiści: Gabrysia, Antek, Oliwier, Adam, Szymon, Maksymilian, Franek i Adrian odbywają praktyki w Forja Roja, pod czujnym okiem szefa uczą się programowania i poznają nowe języki ICT. Uczniowie z pasją uczą się projektować gry 2d na komputery i urządzenia mobilne w programie Unity z wykorzystaniem języka C#.
Nie myślcie sobie jednak że my tu tylko pracujemy, weekendy to czas na relaks po pracy i poznawanie Hiszpanii. Widzieliśmy tyle wspaniałych miejsc, że trudno zdecydować, które z nich podobało nam się najbardziej…
Hiszpanie zwykli mówić: „Kto nie widział Granady, ten nic nie widział”. Ile w tym prawdy? Postanowiliśmy przekonać się o tym osobiście. Odkrywanie Granady zaczęliśmy od najstarszej części miasta, wybraliśmy się na spacer wąskimi uliczkami dzielnicy Albazin. W piękny, słoneczny dzień, gdy wokół gwar, niczym na arabskim targowisku, przechodniów otaczają wonne zapachy kadzideł i herbaty, parzonej z suszonych owoców i ziół. Gwar umyka dopiero wtedy, gdy przez Puerta de las Granadas wejdzie się do parku porastającego wzgórze, na którym znajduje się największa twierdza Europy – majestatyczna Alhambra. Wspinając się wąskimi uliczkami do Alhambry, zboczyliśmy z parkowych alejek, do wspaniałych ogrodów Carmen de los Martires. Przed laty Maurowie w lochach trzymali tu więźniów, później chrześcijanie założyli klasztor, a w XIX wieku miejsce odczarowano budując tu piękny pałac i projektując bajeczne ogrody. Cały kompleks nawiązuje do architektury mauretańskiej i ogrodów Generalife, jest jednak bardziej różnorodny. Wśród alejek ogrodu wersalskiego dumnie spacerują pawie, w ogrodzie romantycznym drzewka pomarańczy kwitną i uginają się pod ciężarem owoców, którye ktoś zapomniał zerwać, gdy dojrzały, a wzdłuż starego akweduktu, w równych rzędach rosną zioła, niczym w średniowiecznym herbarium. Z murów otaczających pałac rozciągają się bajeczne widoki na całe miasto z górującą nad nim katedrą.
Pałac Alhambra to duma mieszkańców Granady. Prawdziwa architektoniczna perełka stworzona przez ród Nasrydów, zachwyca każdego, kto na wzgórze skieruje swoje kroki. Przed laty odwiedziła je nawet nasza słynna noblistka, Maria Skłodowska Curie. Obecnie, ze względu na ochronę zabytku, liczba wejść do większości kompleksu jest limitowana, a bilety rozchodzą się z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. Chociaż z tego powodu nie udało nam się niestety odwiedzić najpiękniejszych pałaców, to wizyta na Alhambrze rozbudziła nasz apetyt i sprawiła, że każdy ma po co wrócić do tego niezwykłego miejsca. Wśród misternie zaplanowanego kompleksu wznosi się także budynek zupełnie niepodobny do otoczenia. Jeden z hiszpańskich królów – Karol V, by należycie uczcić zwycięstwo chrześcijan, postanowił wznieść monumentalny pałac po środku arabskiego kompleksu. Chociaż nigdy w nim nie zamieszkał, stworzył dzieło, które większość turystów wprawia w osłupienie i budzi wiele pytań… Nam pałac Karola V, wobec otaczającej go Alhambry, wydał się monumentalną paskudą i wspólnie uznaliśmy, że kiedy patrzy się na otaczający go kompleks, pałac jest po prostu brzydki.
W niedzielę mieliśmy okazję na prawdziwy relaks wśród hiszpańskich ogrodów. Park La Bateria – położony w Torremolinos, gdzie mieszkamy, mieści się w miejscu dawnych baterii dział obronnych, które nadal można podziwiać na terenie parku. Z wieży widokowej podziwialiśmy wspaniały widok na całe miasteczko. Później w parku La Paloma, zachwycaliśmy się najpiękniejszym ogrodem kaktusów w całej Andaluzji. W parku oglądaliśmy także wiele okazów domowego ptactwa, podglądaliśmy żółwie, wylegujące się na kamieniach stawu, ale zadbaliśmy również o swoją kondycję na urządzeniach siłowych. Widzieliśmy, jak wśród drzew parku, mieszkańcy licznie rozkładają koce urządzając rodzinne pikniki i świętują urodziny dzieci wśród unoszących się na wietrze balonów, przywiązanych do konarów palm. Spacerując po parku dało się wyczuć, że niedziela dla Hiszpanów to dzień relaksu i przyjemności, a spędzenie jej w gronie rodziny i przyjaciół to sama radość.
W Benalmadenie prosto z parku La Paloma powędrowaliśmy promenadą do Puerto Marina jednej z najpiękniejszych przystani jachtowych w Europie. Luksusowe apartamenty otaczające marinę, wybudowano wprost na wodzie. W otoczeniu pięknych jachtów i łodzi, prezentują się wyjątkowo magicznie. Spacerując nabrzeżem Mariny, mieliśmy wrażenie, że nagle znaleźliśmy się zupełnie w innym miejscu, bardziej światowym i tętniącym życiem, w porównaniu do spokoju plaż, pełnych spragnionych słońca turystów. Kiedy temperatura wskazuje 28 C! aż nie chce się wierzyć, że to dopiero połowa kwietnia i w Polsce zapowiadają opady śniegu!!! Czy my na pewno musimy wracać do Malborka? Wieści płynące z Polski o pogodzie nie brzmią zbyt zachęcająco.
Wszyscy wiemy, że w takich chwilach nic nie relaksuje lepiej, niż czekolada! Sprawdziliśmy to osobiście w Happiness Laboratory – czyli laboratorium szczęścia w Mijas. Każdy z nas zrobił trzy własne tabliczki czekolady, która jest przepyszna… dlatego nie obiecujemy, że nasze dzieła przetrwają do powrotu i podzielimy się nimi z najbliższymi. Dla niektórych to będie duże wyzwanie i prawdziwy test silnej woli! Mijas to urocze, andaluzyjskie miasteczko, położone w górach, stanowiło bezpieczną osadę i schronienie przed napadami piratów, już w średniowieczu. Obecnie, ze względu na malownicze widoki rozciągające się na całe wybrzeże oraz magiczny klimat pueblo blanco, miejscowość jest popularnym miejscem odwiedzanym przez turystów. Wąskie uliczki miasteczka tętnią gwarem i kolorami, na białych ścianach domów, barwne doniczki z kwiatami przyciągają uwagę wspinających się przechodniów. W Mijas trafiliśmy na pokazy tradycyjnego tańca Flamenco, poczuliśmy klimat corridy i przenieśliśmy się w czasie za sprawą ekspozycji w lokalnym muzeum etnograficznym. To były bardzo niezwykłe doświadczenia.
Zupełnie innych emocji dostarczyła nam wycieczka do Museo Automovilístico de Málaga – jeśli planujecie niedzielne popołudnie pełne wrażeń, to doskonałe miejsce, by zapewnić sobie takie emocje. Tylko Hiszpanie mogli wpaść na pomysł, by połączyć piękne stare limuzyny z kreacjami i akcesoriami, oddającymi klimat epoki. Niektóre z maszyn to prawdziwe arcydzieła znanych marek takich jak Bentley, Porsche, Rolls Roys czy Cadillac, ale stworzone w początkowych latach motoryzacji, niemal 100 lat temu, miały zupełni inny styl i szyk. Przekonaliśmy się o tym, z zachwytem przechodząc od jednego auta do drugiego. Później nadszedł czas na słodką przerwę i zaczerpnięcie oddechu w najstarszej Churrerii w Maladze – Casa Aranda. Nie odmówiliśmy sobie tradycyjnych hiszpańskich churrosów i pysznej, gęstej czekolady, którą obowiązkowo trzeba do nich zamówić. Było przepysznie!
Pełni energii i cukru J ruszyliśmy do Muzeum Carmen Thyssen. Zachwycaliśmy się malarstwem romantycznym, które niczym najlepszej jakości fotografie pokazuje życie Hiszpanów i tradycje sprzed niemal dwustu lat. Wierność odwzorowania kolorów i detali, precyzja mistrzów w doborze technik – to po prostu trzeba zobaczyć! Niektóre z obrazów sprawiały wrażenie trójwymiaru, niczym najlepsze współczesne fotografie. Tak nie maluje już teraz chyba nikt. Zerknijcie do galerii i sami zobaczcie jak wspaniałe obrazy prezentuje galeria. Prawdziwą wisienką naszego kulturowego popołudnia w Maladze była oczywiście wizyta w domu Picassa i możliwość podziwiania dzieł artysty. Niektóre z jego prac z pewnością mogą się podobać, ale inne… no cóż, jeśli chcielibyście sprawdzić nasze bazgroły na marginesach zeszytów to przyznacie, że z całą pewnością nie jesteśmy gorsi! Więc, gdy ktoś z nauczycieli będzie marudził, że między notatkami powstają arcydzieła tak odmienne, od matematycznych równań, teraz będziemy mieli mocne argumenty – nad talentem trzeba po prostu pracować! nigdy nie wiadomo co z nas wyrośnie! Może w grupie jest drugi Picasso? Na wszelki wypadek, przysiedliśmy z mistrzem na ławeczce przed jego domem do pamiątkowego zdjęcia… pogłaskanie łysiny artysty ponoć przynosi szczęście, pewnie dlatego świeci się w słońcu wyślizgana od pieszczot turystów J
Przed nami jeszcze 7 dni pracy i wracamy do Polski, pełni wrażeń i emocji, nowych doświadczeń i pomysłów. Trochę stęsknieni domowej kuchni i obiadków mamy, widoku przyjaciół i rodziny, lekcji w szkole… no może bez przesady, aż tak bardzo nie tęsknimy J
Pozdrawiamy Was Wszystkich serdecznie i przesyłamy wiele słońca prosto z Costa del Sol… bo chyba w ten zimowy, kwietniowy poranek jest Wam wszystkim bardzo potrzebne.