Polish War Memorial i nie tylko – relacja uczniów ZSP nr 3 z Londynu
Angelika:
W Londynie trwa ciepła, złota jesień, prawdziwa angielska Indian Summer. Drzewa przybrały piękne kolory, pogoda nas rozpieszcza, dawno zapomnieliśmy o parasolach, a na nosach mamy okulary słoneczne. Za nami trzeci tydzień pełen emocji i nowych wrażeń.
W sobotę całą paczką pojechaliśmy na Polish War Memorial czyli pomnik upamiętniający bohaterstwo polskich lotników walczących w dywizjonach podczas bitwy o Anglię. Pod pomnikiem zastaliśmy biało – czerwone wieńce z maków, które w Wielkiej Brytanii są symbolem pamięci. My zapaliliśmy przywiezione z Polski znicze: biały i czerwony. Wielu z nas zaskoczył wygląd tego miejsca, spodziewaliśmy się zwykłego pomnika, a to niemal kompleks pamięci, na dużych marmurowych tablicach wyryte są setki nazwisk polskich lotników oraz symbole dywizjonów, w jakich walczyli. Odwiedziliśmy także poświęcony Polakom, pobliski ogród zadumy, otworzony we wrześniu tego roku. Zatrzymaliśmy się na chwilę by w skupieniu przeczytać tablice upamiętniające wydarzenia tamtych dni.
Później wyruszyliśmy do centrum miasta, by wędrując brzegiem Tamizy podziwiać przepiękną panoramę serca Londynu – majestatycznych szklanych wieżowców górujących nad Twierdzą Tower oraz mostem Tower of London. Chociaż tego dnia, miasto spowijały mgły, sprzyjało nam szczęście, bo dwukrotnie widzieliśmy podnoszenie zwodzonego mostu Tower Bridge, a to nie zdarza się zbyt często!
Ostatnim, punktem naszej sobotniej wyprawy była twierdza Tower of London kolebka królewskiej władzy, majestatycznie otoczona kamiennymi murami. Weszliśmy do środka by podziwiać insygnia władzy królewskiej: korony, berła, jabłka oraz sprzęt używany podczas koronacji. Mieniły się brylantami i złotem, nic dziwnego, że chroni je dodatkowy, pancerny skarbiec. Każda z wież twierdzy kryła mrożące w żyłach historie, skropione krwią niewinnych i skazańców. Zachowały się narzędzia tortur, zbroje i armaty, jakich przez lata używano w Twierdzy Tower, a na dziedzińcu w klatce, nadal hodowane są kruki, bo legenda głosi, że jeśli odlecą z tego miejsca, skończy się królewskie panowanie.
Niedziela godzina 10.00 to początek wyprawy do trzech najsławniejszych muzeów w Londynie. Zaczęliśmy od najokazalej wyglądającego Natural History Museum, jego majestatyczny gmach ozdabiają liczne rzeźby zwierząt – po stronie zachodniej gatunków żyjących, a po wschodniej wymarłych.
Od samego wejścia widok muzeum zapiera dech w piersiach, to prawdziwy Hogwart, w ogromnym holu powitał nas kilkunastometrowy szkielet dinozaura. Zgromadzone są tu arcyciekawe wystawy dotyczące min. anatomii człowieka, pochodzenia zwierząt i roślin. Znajduje się tu szereg interaktywnych stacji informujących o Ziemi, jej budowie, wulkanach, planetach, zwierzętach, katastrofach naturalnych i wiele, wiele innych. Dla chętnych dostępna jest nawet symulacja trzęsienia ziemi w japońskim supermarkecie – to naprawdę niesamowite wrażenie! W strefie dotyczącej ludzkiego organizmu poczuliśmy się jak noworodek, bo słuchaliśmy odgłosów jak wtedy, kiedy byliśmy w brzuchu mamy.
Jeśli ktoś z Was lubi otaczać się pięknymi przedmiotami i ma zmysł artysty to musi odwiedzić Muzeum Wiktorii i Alberta, kryje ono najwięcej skarbów sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie. Są tam: rzeźby, obrazy, rysunki, fotografie, książki, ceramika, meble, tkaniny, stroje, wyroby ze szkła i metalu, biżuteria Uff! Żeby zobaczyć to wszystko jeden dzień to stanowczo za mało!
Wytrwali poszli jeszcze zobaczyć co w swych kolekcjach posiada Muzeum Techniki. A jest co oglądać i podziwiać! Tu prezentowane są najbardziej wartościowe i interesujące eksponaty, reprezentujące rozwój brytyjskiej nauki, techniki, przemysłu i żeglugi. Jak działały maszyny parowe, jak wyglądał pierwszy samochód Forda oraz inne równie oryginalne wehikuły wymyślane przez człowieka podczas ostatnich 100 lat, jak latają statki kosmiczne, dzięki którym człowiek dotarł na księżyc? – o tym przekonaliśmy się odwiedzając muzeum techniki i wbrew pozorom, nie tylko chłopcom się w nim podobało.
Jutro zaczynamy ostatni tydzień, aż trudno uwierzyć, kiedy zleciały te trzy, które mamy za sobą! W piątek czeka nas uroczyste wręczenie certyfikatów, a w sobotę pakujemy się i wracamy do Polski… Żal będzie wyjeżdżać, ale miło znowu zobaczyć rodzinę i przyjaciół, a niektórzy mówią, że stęsknili się nawet za szkołą…