Relacje uczestniczek projektu po pierwszym tygodniu praktyk w Londynie
Projekt numer: 2012 – 1 – PL1 – LEO01 – 27554 „Doświadczenie zawodowe kluczem do kariery”
Ola Ciok: Pierwszy tydzień zleciał bardzo szybko. Przyznam szczerze, że wcale nie odczuwam tego, że zostały jeszcze tylko trzy tygodnie. Jednak zacznijmy od początku. Nie popłakałam się, gdy się żegnałam z bliskimi, a to już sukces. Byłam jednak trochę przerażona całą tą podróżą. Myślałam sobie „O Boże, co to będzie? Przecież ja tam zginę…”. Oczywiście nie było tak. Najbardziej przerażał mnie lot, więc kiedy zobaczyłam samolot nogi niemal się pode mną ugięły (ale zdjęcie musiało być). Byłam tak przerażona jak chyba jeszcze nikt…
Gdy dotarłyśmy na miejsce, stres tym lotem nieco opadł, ale pojawiły się nowe obawy. Bałam się jak to będzie, jak ja sobie poradzę w tak wielkim mieście, jak ja wytrzymam bez moich bliskich. Byłam przerażona myślą, że zamieszkam u obcych ludzi, ale teraz po całym tygodniu… Czuję się tu cudownie i mogłabym tu zostać o wiele dłużej, gdyby nie moja rodzina, która została w Polsce. Naprawdę, Londyn jest cudownym miejscem i choć jeszcze niewiele zobaczyłam to bardzo się cieszę, że tu jestem. (…) Robię mnóstwo zdjęć natury i nie tylko. Być może przyda mi się to w pisaniu opowiadań, dlatego zbieram materiały obrazkowe, by potem łatwiej było mi to ubrać w słowa. Bardzo lubię rodzinę, u której mieszkam – pana Manisha i panią Ushę, to cudowni ludzie, a dania które serwują są po prostu nie do opisania, ale oczywiście smaczne, żeby nie było 😉 Londyn jest cudowny i zachwyca różnorodnością, ale gdybym miała dokonać wyboru, to i tak wybrałabym Malbork. Jak to się mówi „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. 🙂
Karolina Wajzner: Praktyki w Londynie? Strzał w dziesiątkę – to miasto przyciąga swoim rytmem i tym, że choć wszystko na pozór wydaje się być ogromne, to łatwo przemieszczać się z miejsca na miejsce. Nasze miejsce praktyk (w którym jestem razem z Klaudią Bucholc) jest bardzo fajne – hotel Holiday Inn to typowy przykład dobrze zorganizowanego hotelu sieciowego – dzięki temu uczymy się bardzo wiele każdego dnia – od podstawowych zasad housekeepingu po obserwację nadzorowanie stanowisk pracy innych osób. Wiele jeszcze przed nami, ale już wiemy, że ten miesiąc nauczy nas bardzo wiele. A rodzina? Pani Sarah, która jest rodowitą Brytyjką, to bardzo ciepła i serdeczna osoba. Nie tylko dba o to, żebyśmy miały pyszne śniadanie, lunch czy obiad, ale również troszczy się o nasze dobre samopoczucie i można z nią porozmawiać dosłownie na każdy temat. To bardzo zbliża i dzięki temu dzielnie znosimy tęsknotę za domem.
Edyta Bartosik: Kiedy dowiedziałam się, będąc jeszcze w Polsce, że będę miała praktyki sama i to w dodatku również w recepcji czterogwiazdkowego hotelu, byłam przerażona. Ja? Sama? Ledwo od początku szkoły średniej uczę się języka angielskiego i już takie wyzwanie? Co prawda opanowałam go na tyle, żeby bez problemu się komunikować, ale co innego rozmawiać na lekcji czy tłumaczyć turystom w Malborku jak dojść do zamku, a co innego operować tym językiem w pracy… Teraz, po tygodniu praktyk, sama śmieję się ze swoich obaw – jest wspaniale! Mam bardzo miłych ludzi w pracy, którzy doskonale rozumieją, że nie wiem wszystkiego i dopiero się uczę. Są cierpliwi i pomocni, a przy tym każdego dnia stawiają poprzeczkę coraz wyżej. Obowiązkowo muszę uczestniczyć we wspólnym lunchu dla pracowników, a pytanie ‘How are you, Edyta?’ pojawia się co najmniej kilka razy dziennie. Bardzo mi się tu podoba!