The final countdown – odliczamy…
Hej, coś się nie zgadza – przecież dopiero „przed chwilą” pakowaliśmy walizki, wypełnialiśmy dokumenty, żegnaliśmy się z rodziną w Malborku… Kiedy ten czas zleciał? Jak to możliwe, że już za kilka dni wracamy?
W miniony weekend próbowaliśmy jeszcze o tym nie myśleć. I prawie się udało 🙂 Kolejna porcja atrakcji turystycznych pochłonęła nas i zachwyciła, ale gdzieś w głębi serca każdy czuł to samo – że to ostatni wspólny weekend w Londynie. I że trzeba go wykorzystać jak najlepiej…
Sobota przywitała nas, dla odmiany, 'angielską’ pogodą – wiatrem, deszczem i niezbyt wysoką temperaturą – co oznacza, że jesień zawitała i na Wyspy. Na szczęście, do zwiedzania zostały nam już tylko obiekty zamknięte (aż strach pomyśleć co by było, gdyby to w tę sobotę miał się odbyć rejs po Tamizie…), więc w dobrych humorach, wspominając jeszcze wtorkową niespodziankę, jaką przygotowały wszystkie dziewczyny z okazji Dnia Chłopaka, spotkaliśmy się pod pomnikiem Sherlocka Holmesa na Baker Street. Z naładowanymi bateriami w aparatach fotograficznych udaliśmy się do długo oczekiwanego przez wielu z nas miejsca – muzeum figur woskowych Madame Tussauds. Niestety, na ten sam pomysł wpadła chyba połowa turystów przebywających w tym czasie w Londynie, więc przed wejściem ciągnęła się ogromna kolejka…
Jednak nie od dziś wiadomo, że w grupie siła. Po krótkiej negocjacji z pracownikami muzeum zostaliśmy, niczym V.I.P. wpuszczeni do środka innym wejściem, aby już po chwili znaleźć się u boku takich sław, jak Tom Cruise, Angelina Jolie, Brad Pitt, Johnny Depp, Jim Carrey… A zresztą,zobaczycie sami na zdjęciach 🙂
Aktorzy prosto z Hollywood, osobowości ze świata sportu i polityki, muzycy, naukowcy, postacie z filmów i bajek – to dopiero początek. Kolejną, przyprawiającą o gęsią skórkę atrakcją była przechadzka po wypełnionych narzędziami tortur, krzykami, brzękiem łańcuchów i kajdanów, lochami londyńskimi. Straszył nas Vlad Drakula, Kuba Rozpruwacz, Golibroda z Fleet Street czy okrutny król Henryk VIII. Na moc atrakcji podszytych iście angielskim humorem nie mogliśmy narzekać.
Prosto z lochów wskoczyliśmy do … londyńskiej taksówki. Ta prawdziwa niestety wyczyściłaby skutecznie nasze portfele, skorzystaliśmy więc z bardziej niskobudżetowej wersji – kolejki „The Spirit of London”, która mini-taksówkami przewiozła nas przez 400 lat historii Londynu. Ruchome i dopracowane w szczegółach figurki przedstawiające ważne dla stolicy Wielkiej Brytanii momenty historyczne, uzupełnione płynącą z głośników opowieścią i odpowiednią dla epoki muzyką, zrobiły na nas duże wrażenie i pomogły uporządkować chronologicznie wydarzenia takie jak panowanie królowej Elżbiety I, twórczość Williama Shakespear’a, Wielki Pożar Londynu, panowanie królowej Wiktorii, rewolucję przemysłową w Anglii, czas pierwszej i drugiej Wojny Światowej oraz okres powojenny. Niezła powtórka dla tych, którzy planują zdawanie matury z historii 🙂
Niedzielę spędziliśmy w South Kensington. Dlaczego właśnie tam? W wielu miastach można odwiedzić jedno lub dwa muzea, oczywiście wcześniej kupując bilet i często płacąc za wszystkie dodatkowe atrakcje znajdujące się w środku. W Londynie, nie dość, że muzeów jest całe mnóstwo, to jeszcze wiele z nich zupełnie za darmo. I są umieszczone na jednej ulicy – dokładnie tak, jak Muzeum Historii Naturalnej (wśród fanów „Harry’ego Pottera znane jako Hogwart), Muzeum Nauki oraz Muzeum Wiktorii i Alberta. W kilka godzin odbyliśmy niezwykłą podróż przez epokę dinozaurów, wnętrze Ziemii, historię człowieka od momentu poczęcia aż do śmierci, świat insektów i stworzeń żyjących w morzach i oceanach, podróże kosmiczne i pierwsze maszyny parowe, pierwsze komputery wielkości angielskiego mieszkania… Słowem – zaliczyliśmy niezłą powtórkę materiału z biologii, geografii, historii, fizyki i chemii razem wziętych.
Po takiej dawce wiedzy, naszym umysłom zdecydowanie potrzebna była chwila relaksu. Korzystając ze słońca, wybraliśmy się na spacer przez bogate dzielnice Londynu, ogrody Kensington i Hyde Park, aż do Ogrodu Japońskiego w parku Holland, gdzie w otoczeniu spacerujących pawi, pluskających się pod wodospadem ryb, w cieniu azjatyckich krzewów bambusa i drzewek bonsai, nie tylko odpoczęliśmy, ale też podsumowaliśmy nasz wyjazd.
Teraz czas dokończyć pracę, sumiennie uzupełnić wszystko w dzienniczkach praktyk, spakować się, pożegnać i wrócić.
Drodzy Rodzice – szykujcie rosół, schabowe, pierogi, mielone i gołąbki – bo za polskim jedzeniem tęsknimy tak, jak za Wami.
Trzymajcie kciuki za nasz szczęśliwy powrót do domu!
Pozdrawiamy – uczestnicy projektu z klas 3Ga, 3Gb, 3H i 3K razem z opiekunami – panią J. Szymańską – Cybulską oraz panią A. Jeromin.