Uczniowie ZSP nr 3 w filharmonii
Filharmonia… a ostrzegali!
W piątek, 22 listopada, mieliśmy okazję na własnej skórze przekonać się, że hasło programu „Filharmonia – ostrożnie!!! Wciąga!!!” nie jest ani trochę przekłamane. Na zaproszenie Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku nasi maturzyści i uczniowie klas przedmaturalnych wraz z osobami towarzyszącymi mieli niezwykłą przyjemność uczestniczyć w koncercie orkiestry symfonicznej zamykającym Gdańską Jesień Pianistyczną. Orkiestrze Symfonicznej PFB pod batutą George Tchitchinadze towarzyszył znakomity pianista włoski – Pietro de Maria, a uczestniczy zostali zabrani w niesamowitą podróż muzyczną przez utwory A. Weberna, W.A. Mozarta oraz J.J. Brahmsa. Nasze miejsca znajdowały się na chórze, tuż nad orkiestrą, mogliśmy więc czytać z nut muzyków oraz obserwować emocje dyrygenta.
A oto, co na temat koncertu mówią jego uczestnicy:
Muszę przyznać, że o ile nie jestem znawcą ani wielkim fanem tego typu muzyki to mimo wszystko było całkiem fajnie! Pierwszy raz było mi dane oglądać na żywo grających ludzi jednak bez wątpienia najwięcej uwagi poświęciłem Dyrygentowi który z wielkimi emocjami podchodził do swojego zadania. A poza tym całe miejsce było całkiem fajne i stanowiło dla mnie miłą odskocznię od codzienności, po ciężkim tygodniu wypełnionym próbnymi maturami. (Karol)
Koncert bardzo fajny, muzyka głęboka. Wydawało mi się wręcz że styl bycia ludzi w filharmonii jest taki dostojniejszy niż w teatrze. Natomiast brakowało mi trochę punktów odniesienia, czegoś, na czym mógłbym zawiesić oko. Same miejsca, w których siedzieliśmy nie były dla mnie wygodne, ale rekompensowała to obserwacja mimiki twarzy dyrygenta. Trochę się pośmiałem trochę poznałem jak wygląda i działa filharmonia, lecz nie wiem jeszcze czy do końca to styl, który mi odpowiada. (Kamil)
Koncert był niebywałym doświadczeniem kulturowym, który wzbogacił nasze dusze. Druga część była bardziej dynamiczna oraz za razem bardziej ciekawa od pierwszej, w której mogliśmy usłyszeć fortepian. Duże wrażenie zrobiła na mnie solówka na fortepianie oraz żywiołowość dyrygenta. Na pewno każdemu polecę wyjechać chociaż raz w życiu do filharmonii! (Mateusz)
Kolejny niesamowity koncert symfoniczny, który jest kolejnym niezapomnianym wieczorem. Siedząc w chórze, tuż nad sceną, mieliśmy idealną okazję na to, by przyjrzeć się dyrygentowi. George Tchitchinadze po raz kolejny skradł moje serce, a to, co było widoczne na jego twarzy, było tym, po co człowiek może jeździć na koncerty. Ogromne emocje i ogromne uczucia w każdym pojedynczym ruchu, uśmiechu, mrugnięciu. Dzięki temu mogliśmy jeszcze lepiej się wczuwać w muzykę. Sam koncert był ściśle związany z Wiedniem. Mieliśmy okazję usłyszeć utwory Weberna, Mozarta i Brahmsa. Zwłaszcza Brahms i jego IV Symfonia sprawiły, że zdecydowanie bardzo długo będę wspominać koncert. Uczucia związane ze słuchaniem orkiestry symfonicznej na żywo jest bardzo ciężko opisać. Jest to w pewnym sensie walka różnych emocji i taką walkę każdy z nas prowadził. Jestem pewna, że dzięki temu niejedna osoba przekonała się do muzyki klasycznej i niejedna osoba będzie chciała taki wyjazd powtórzyć.(Klaudia)
Jadąc autokarem byłam nastawiona na to, że występ będzie za bardzo poważny i nudny dla młodej dziewczyny jak ja, natomiast podczas koncertu byłam skupiona tylko na nim. Muzycy jak i dyrygent wywarli na mnie ogromne wrażenie i zainteresowanie. Można było zobaczyć jak bardzo artyści wczuwali się w melodię. To było ciekawe wydarzenie i czekam na kolejny występ, na który już się zapisałam. (Karina)